Niepokojące informacje dotyczące czasu oczekiwania na karetki pogotowia. Jak podaje portal bielskiedrogi.pl, ranny w wypadku w Bestwinie, na ratunek czekał aż 97 minut! Wcześniej, poszkodowany w innym wypadku, w Rudzicy musiał czekać 40 minut na zjawienie się służb ratunkowych. Z relacji kierowców wynika, że wszystkie karetki były zajęte i nie dało się przyspieszyć akcji ratunkowej. Kierowca ranny w wypadku w Bestwinie został przetransportowany do szpitala ze złamaniem nogi.
Sprawdź również: Potężny wypadek między Chałupami a Władysławowem. Zablokowane tory kolejowe, auto wyrzucone poza drogę
Do zdarzenia doszło w sobotę, 31 października. Jak podaje portal bielskiedrogi.pl, chwilę po godzinie 14, kierujący motocyklem przewrócił się, doznając urazu nogi i ogólnych potłuczeń ciała. Do czasu przyjazdu ambulansu pacjentem opiekowali się druhowie lokalnych oddziałów ochotniczej straży pożarnej (OSP Bestwinka i OSP Bestwina), którzy usztywnili złamaną nogę i okryli mężczyznę kocem termicznym.
Służba zdrowia jest przeciążona
Jak słusznie podkreślają "Bielskie Drogi", nie jest to kwestia opieszałości medyków, a przeciążenia służby zdrowia, która musi sobie dziś radzić z falą zachorowań na COVID-19. W obu przypadkach czas oczekiwania na ratunek wynikał z braku wolnych pojazdów, których zaczyna brakować w całym kraju. Wygląda na to, że dla rządu ważniejszy od zapewnienia odpowiedniej floty w służbie zdrowia jest zakup limuzyn. Pisaliśmy o tym w poniższym tekście:
Na miejscu zjawiła się również policja. Mundurowi zakwalifikowali to zdarzenie jako "nieszczęśliwy wypadek". Ze słów uczestników zdarzenia wynika, że bulwersujące w całej sytuacji było również... zachowanie proboszcza pobliskiego kościoła, który wyzywał udzielającą pomocy kobietę, po tym, jak zwróciła się ona z prośbą o zamknięcie psa biegającego wolno wokół poszkodowanego.