Firma z Monako połączyła siły z centrum rozwoju motoryzacyjnego Uniwersytetu w Ohio i pojawiła się na wyschniętym jeziorze Boneville. To tutaj, na wysuszonej, solnej nawierzchni znaleźć można wystarczającą ilość miejsca by osiągnąć naprawdę zwariowane prędkości. W 2010 roku firmie Venturi udało się uzyskać średni wynik na poziomie 494 kilometrów na godzinę.
Co ciekawe, Venturi Buckeye Bullet-3 musiał czekać na swój przejazd aż 3 lata. Problemem były warunki atmosferyczne. Teraz udało mu się wyciągnąć fantastyczną średnią z dwóch przejazdów. Wyniosła ona 548 kilometrów na godzinę.
Zobacz też: Nowa Tesla szybsza od supersamochodów!
W ciągu sekundy auto pokonywało 152 metry. W ciągu minuty – prawie 10 kilometrów.
VBB-3 uzyskał taki wynik dzięki dwóm silnikom elektrycznym o mocy 1500 koni mechanicznych każdy, co czyni go najmocniejszym „elektrykiem” na świecie. Za zasilanie odpowiadało 8 baterii litowo-jonowych, czyli takich, w jakie wyposażone są współczesne telefony komórkowe.
Firma planuje pokonać barierę 543 kilometrów na godzinę w ciągu najbliższych 5 lat.
Poniżej można zobaczyć film z ubiegłorocznych testów na wysuszonym jeziorze Bonneville.