- To fakt, nasza maszyna robi wrażenie. Na jej widok przechodnie zaczynają się uśmiechać. I o to chodziło - przekonują Karol i Tomek, którzy wzięli w swoje ręce starego Poloneza Caro 1.6 GLi z 1996 roku i uczynili z niego obiekt westchnień. Prace nad naklejaniem różowego sztucznego futra na każdy element auta trwały kilka miesięcy. Ale efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Pussylonez, jak go nazywają, robi nie mniejsze wrażenie niż auta warte milion złotych. Nie ma nikogo, kto przeszedłby obok niego obojętnie.
Zobacz też: FSO Polonez - najgorsze auto świata zdaniem Clarksona
- Zwłaszcza panie reagują niesamowicie. Kładą się na maskę, przybierają kuszące pozy i każą się fotografować! - mówią twórcy. - Nie brakuje też wiadomych pytań, dlaczego dwóch facetów podróżuje w różowej landrynce. Bo pań, które z nimi jadą, nie widać za przyciemnionymi tylnymi szybami...