O tym wypadku BMW serii 3 Compact, do którego doszło na terenie powiatu tomaszowskiego (woj. lubelskie), nikt nie miał się dowiedzieć. Trzej młodzi ludzie po tym, jak roztrzaskali się na drzewie, wyszli z wraku o własnych siłach i wezwali holownik po doszczętnie zniszczony pojazd. Wrócili do swoich domów, a w kolejnych dniach pozbyli się wraku sprzedając go na złomie. Sprawa byłaby pewnie zamknięta, gdyby nie obrażenia, jakich doznał jeden z pasażerów. Młodzieniec po dwóch dniach zgłosił się do szpitala. W chwili obecnej jest hospitalizowany, a jego stan jest określany jako ciężki i zagraża jego życiu.
Zobacz również: Najpierw drzewo, potem dach. Tak się skończyła jazda z 3 promilami
O sytuacji w czwartek 20 sierpnia policję z Zamościa powiadomił lekarz zamojskiego szpitala. Zgłosił, że na oddział ratunkowy przyjęty został młody mężczyzna. Jak się okazało po przeprowadzonych badaniach, doznał poważnych obrażeń wewnętrznych w wyniku wypadku samochodowego, do którego doszło w nocy 18 sierpnia. Jego stan zdrowia był na tyle poważny, że musiał być operowany.
Policjanci ustalili, że do wypadku doszło między miejscowościami Ciotusza Stara a Łasochy. BMW zjechało z drogi do przydrożnego rowu i uderzyło tam w drzewo. Po przesłuchaniu świadków, przeprowadzili oględziny roztrzaskanego BMW i miejsca zdarzenia. Ustalili, że autem kierował 21-letni mieszkaniec powiatu biłgorajskiego. Młody mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku, a prokurator zastosował wobec niego policyjny dozór.