Jak informuje "Gazeta Wyborcza", w teorii już w styczniu przyszłego roku miałaby wejść w życie ustawa wymagająca od firm transportowych rejestracji przewozu paliw, alkoholu i tytoniu. Dane trzeba będzie wprowadzić do systemu najpóźniej trzy godziny przed wyjazdem zestawu na drogi. Dostęp do informacji będzie miał fiskus, służby celne, policja i służby specjalne.
Zobacz też: Nowe stawki akcyzy 2017 – import aut będzie nieopłacalny
Takie działanie spowodowane jest ogromnymi nieprawidłowościami w odprowadzaniu podatku akcyzowego i VAT. W poprzednim roku na samym tylko paliwie resort finansów stracił 6,33 miliarda złotych. Zewnętrzni analitycy twierdzą, że skala problemu jest znacznie większa. Przedstawiciele branży uważają jednak, że zmiany w prawie nie zlikwiduje szarej strefy, a będą stanowić dodatkowy problem dla firm transportowych.
Uwagę przyciągają przewidziane kary. Jeśli wprowadzone przez przewoźnika dane nie będą zgadzać się z rzeczywistym ładunkiem (lub w ogóle firma nie dokona rejestracji), zapłaci on 46% netto rzeczywistej wartości ładunku. Gdy kierowca zapomni potwierdzić danych przed wyjazdem, kara wyniesie 5 tysięcy złotych.
20 tysięcy złotych mandatu przewidziano, gdy obowiązkowy rejestrator GPS będzie wyłączony lub... rozładują mu się baterie. Co ciekawe, na urządzenia zostanie rozpisany przetarg, a koszt takiego rejestratora to (w abonamencie) około 500 złotych miesięcznie.