Nowe samochody mają zdrożeć

i

Autor: Audi/ mat. prasowe Nowe samochody mają zdrożeć

nowe samochody

Samochody zdrożeją od stycznia. Koniec roku może być rekordowy

2024-11-19 12:08

1 stycznia 2025 roku wejdzie w życie unijna dyrektywa CAFE, która nakłada na producentów samochodów wyśrubowane normy emisji CO2. W praktyce oznacza to wzrost cen nowych samochodów spalinowych. Eksperci PKO Leasing przewidują zwiększony popyt na samochody benzynowe i diesle pod koniec 2024 r., gdy będą obowiązywać jeszcze aktualne cenniki. W kolejnych latach promowane mają być samochody elektryczne, jednak bez państwowego wsparcia w postaci programu "Mój elektryk" ich sprzedaż może nie spełniać zakładanych celów.

Spis treści

  1. Dyrektywa CAFE
  2. Sprzedaż nowych samochodów. Koniec roku może być rekordowy
  3. "Mój Elektryk" 2.0 napędziłby sprzedaż nowych aut

Dyrektywa CAFE

1 stycznia 2025 roku zacznie obowiązywać dyrektywa CAFE (Clean Air For Europe). Dyrektywa CAFE nakłada na producentów aut osobowych i dostawczych nie tylko "ambitne" normy emisji CO2 (93,6 g CO2/km w przypadku osobówek i 153,6 g CO2/km dla aut dostawczych), ale i wysokie kary za ich przekroczenie (95 euro netto za każdy gram ponad limit). Spełnienia wymogów nie ułatwia rygorystyczny sposób oceny zużycia paliwa, emisji CO2 oraz innych zanieczyszczeń wytwarzanych przez pojazdy metodą WLTP (Worldwide Harmonized Light Vehicles Test Procedure).

Obowiązujące od 1 stycznia 2025 r. progi będą aktualne przez 5 lat, po których zastąpią je nowe cele – np. normy emisji CO2 dla aut osobowych spadną wówczas do nieosiągalnego dziś poziomu 50 g/km.

- Zmiany oznaczają dla producentów aut duże wyzwanie biznesowe. Technologicznie od nowych samochodów spalinowych z rocznika 2025 trudno oczekiwać spektakularnej poprawy pod względem emisji dwutlenku węgla. Poza tym na rynku wciąż dostępne są już wyprodukowane pojazdy. Siłą rzeczy sprzedaż aut benzynowych i diesli będzie więc obarczona dużym ryzykiem kary finansowej. Ich ceny najpewniej wzrosną z tego powodu. Aby skutecznie bilansować emisję, producenci będą musieli zmotywować klientów do wyboru elektryków. Rachunek jest prosty – jeżeli sprzedaż jednego benzynowego SUV-a wygeneruje np. 140 g CO2/km, to sprzedaż jednego zeroemisyjnego pojazdu obniża średnią emisję do 70 g CO2/km i pozwala zmieścić się w narzuconym limicie - wyjaśnia Maciej Matelski, dyrektor ds. rynku samochodów osobowych w PKO Leasing.

Dataforce prognozuje, że liczba rejestracji nowych samochodów na europejskich rynkach zwiększy się w 2025 r. zaledwie o ok. 4 proc.

Sprzedaż nowych samochodów. Koniec roku może być rekordowy

Widmo podwyżek w przyszłym roku może wpłynąć na tegoroczną sprzedaż. Jak wynika z podsumowań PZWLP, rynek już w 2023 r. radził sobie dobrze, a na półmetku 2024 r. sprzedaż nowych aut osobowych wzrosła o 16 proc. r/r. Sytuację na rynku dobrze ilustruje też inna statystyka – w pierwszej połowie 2024 r. z salonów wyjechało 277 tys. osobówek, czyli najwięcej od 5 lat.

- W ostatnich kilkunastu miesiącach widzimy ożywienie zwłaszcza wśród klientów firmowych, którzy odpowiadają za ok. 70 proc. rejestracji nowych aut w Polsce. Oni są skłonni do inwestowania w wymianę floty i to się raczej nie zmieni do końca roku. Zainteresowanie nowymi osobówkami może nawet wzrosnąć, bo skoro producenci zapowiadają podniesienie cen w 2025 r., to wielu klientów przyspieszy decyzje zakupowe. Nie będzie chciało czekać na potencjalnie niekorzystne dla nich zmiany w cennikach. Powodem do zakupu auta hybrydowego czy spalinowego w tym roku może być też brak dopłat do elektryków – mówi Maciej Matelski.

"Mój Elektryk" 2.0 napędziłby sprzedaż nowych aut

Osiągnięcie rygorystycznego poziomu emisji w nowych autach osobowych nie będzie zatem możliwe bez wyraźnego zwiększenia udziału w sprzedaży hybryd plug-in (PHEV), ale przede wszystkim pojazdów w pełni elektrycznych (BEV). Tych pierwszych było w Polsce na koniec lipca 58,7 tys., a drugich 63,5 tys. – wynika z comiesięcznego "Licznika Elektromobilności" autorstwa PSNM i PZPM.

Jak pokazują dotychczasowe doświadczenia PKO Leasing elektryfikacja transportu wymaga finansowych zachęt dla przedsiębiorców. Na przykład w programie "Mój Elektryk" stanowią oni aż 95 proc. wszystkich klientów. Co istotne, aż 80 proc. środków z tego programu zostało przeznaczonych na finansowanie samochodów w leasingu lub wynajmie długoterminowym.

- Nie da się ukryć, że w Polsce to właśnie program "Mój elektryk" stymulował popyt na elektryki, bo umożliwiał klientom firmowym uzyskanie dopłat do leasingu. Zamknięcie 1 września br. ścieżki leasingowej dla przedsiębiorców stawia pod znakiem zapytania dalszą elektryfikację transportu. To też spora niewiadoma w kontekście sprzedaży aut w Polsce w zgodzie z wyśrubowanymi normami emisji – jeżeli w 2025 r. przedsiębiorcy nie będą mogli korzystać z dofinansowania, kary dla producentów staną się jeszcze bardziej prawdopodobne. A to na pewno nie pozostanie bez wpływu na ceny samochodów. W tej sytuacji racjonalnym ruchem byłoby np. przeznaczenie części puli środków z KPO na rozwój elektromobilności i uruchomienie kolejnej edycji "Mojego Elektryka" lub podobnego programu – podsumowuje Maciej Matelski z PKO Leasing.

Te SUV-y mają już 10 lat, a wciąż wyglądają nowocześnie, galeria:

Tesla Cybertruck