Sekundniki wskazujące cykl świateł i długość postoju są stosunkowo popularne za granicą, jednak w Polsce należą do rzadkości – jest ich tylko 180, a ich montaż nie ma żadnych podstaw prawnych. Jeszcze w zeszłym roku Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa sceptycznie podchodziło pomysłów nowelizacji przepisów.
Zobacz też: Patrole drogówki z terminalami kart płatniczych
Jak twierdził resort, przeprowadzone wcześniej badania potwierdzały, że sekundniki powodowały podejmowanie przez kierowców większej liczby niebezpiecznych manewrów. Podobne wyniki uzyskano w ramach kolejnych testów w jednym z miast w 2014 roku. Kierujący pojazdami częściej pokonywali skrzyżowanie na czerwonym świetle, przejeżdżali też przez nie szybciej.
Rozporządzenie opisujące szczegółowe warunki techniczne tego typu urządzeń zostało jednak finalnie podpisane, a teraz pozostaje tylko czekać na jego wejście w życie. Nie spodziewajmy się jednak rewolucji.
Pisaliśmy o: Taryfikator mandatów drogowych 2017j
Sekundniki będą instalowane z inicjatywy (i budżetu) Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad, marszałka województwa, starosty czy prezydenta miasta na prawach powiatu. W wielu przypadkach brakuje pieniędzy na naprawę dróg, a co dopiero na sekundniki.
Co więcej, ponad 90% sygnalizacji na drogach pod opieką Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad jest typu akomodacyjnego, czyli ich cykl świateł reaguje na zmiany w natężeniu ruchu. Instalacja tam sekundników może wprowadzać kierowców w błąd. Pozostaje więc mieć nadzieję, że kilka z nich pojawi się przynajmniej w miastach.