W związku z aferą wadliwych egzaminów teoretycznych na prawo jazdy pierwsze osoby straciły już pracę. Jak ustalił RMF FM, dymisji poddał się m.in. dyrektor departamentu transportu drogowego, jeden z ważniejszych urzędników resortu Andrzeja Adamczyka. Wszystko wskazuje na to, że zagrożony jest także szef komisji weryfikacyjnej, która jest odpowiedzialna za ocenianie i zatwierdzanie pytań wchodzących do bazy egzaminacyjnej. Wśród 41 nowych pytań, które w miniony weekend zostały wgrane do bazy, aż 9 z nich zawierało niewłaściwie przypisane odpowiedzi. W efekcie 24 stycznia (poniedziałek) przez ten błąd egzaminu nie zdało co najmniej 25 osób.
Polecany artykuł:
Inni mieli szczęście
Wadliwe pytania miały wpływ na wynik końcowy kilkunastu egzaminowanych, jednak jakimś cudem 200 innych osób, które również wylosowały źle przygotowane pytania, ukończyły test pozytywnie. Ministerstwo Infrastruktury zamierza wynagrodzić tę awarię wszystkim poszkodowanym. Prawdopodobnie będą one mogły podejść do egzaminu teoretycznego jeszcze raz bez żadnej opłaty.
Jakie to były pytania?
Spośród kilku źle sformułowanych można wymienić pytanie dotyczące "Wjazdu w strefę zamieszkania", któremu towarzyszyło zdjęcie, na którym widoczny był znak oznaczający wjazd w obszar zabudowany. Jak wyjaśnił w rozmowie z RMF FM Tomasz Matuszewski, wicedyrektor warszawskiego WORD, osoba, która widząc znak "obszar zabudowany", zaznaczyła, że nie wjeżdża do strefy zamieszkania - według systemu miała odpowiedź błędną
Jest to forma kompromitacji. Takich zjawisk na egzaminach państwowych nie powinno być. Mam nadzieję, że jest to ostatni raz.
- komentuje Matuszewski w wywiadzie z RMF FM.