Do kuriozalnej sytuacji doszło w Bartoszycach (woj. warmińsko-mazurskie). Mechanik po godzinach pracy pomógł dwóm kobietom usunąć usterkę w pojeździe osobowym. Na prośbę właściciela warsztatu wymienił żarówkę. Co ciekawe, warsztat ten nie prowadzi sprzedaży żarówek, dlatego mechanik oddał własną – prywatną część. Za usługę pobrał 10 zł. Nie wydał przy tym paragonu ponieważ kobiety zgłosiły się do warsztatu już po jego zamknięciu i wyłączeniu kasy fiskalnej. Co się potem okazało? Sytuacja ta była sprowokowana przez urzędniczki skarbówki. Mechanikowi wystawiono mandat w wysokości 500 złotych.
Nieustępliwa skarbówka
Za radą pracodawcy mechanik mandatu nie przyjął, a sprawa trafiła do sądu. Ten bez rozprawy zdecydował, że pracownik warsztatu jest winny zarzucanego mu czynu, ale odstąpił od wymierzenia mu kary. Naczelnik Urzędu Skarbowego Małgorzata Sipko nie odpuszczała i odwołała się od wyroku. Na kolejnej rozprawie zapadł taki sam wyrok. To jednak nie koniec sądowej batalii. Sipko skierowała kolejną apelację, żądając ukarania mechanika 600-złotową grzywną. Po nagłośnieniu tej sprawy przez media, apelacja została wycofana.
Świadoma jazda niesprawnym autem
Urzędniczki, które przeprowadziły prowokację z wymianą żarówki, teraz same mogą popaść w konflikt z prawem. Sprawa ta do tego stopnia wstrząsnęła opinią publiczną, że na pracownice urzędu skarbowego ktoś złożył zawiadomienie na policję. W celu przeprowadzenia prowokacji celowo wykręciły żarówkę w pojeździe, którym podróżowały. Naruszyły tym samym przepisy ruchu drogowego.
Według art. 66, "Pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego zapewniało dostateczne pole widzenia kierowcy oraz łatwe, wygodne i pewne posługiwanie się urządzeniami do kierowania, hamowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi przy równoczesnym jej obserwowaniu". Artykuł 96 kodeksu wykroczeń mówi natomiast, że "Właściciel, posiadacz, użytkownik lub prowadzący pojazd, który na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu dopuszcza pojazd do jazdy, pomimo że pojazd nie jest należycie zaopatrzony w wymagane urządzenia i przyrządy albo pomimo, że nie nadają się one do spełnienia swego przeznaczenia", podlega karze grzywny, która może wynosić nawet 5 tys. zł.
Policja sprawdza, czy doszło do wykroczenia
Na wp.pl możemy przeczytać, że policja sprawdza okoliczności tego zdarzenia. - Policjanci sprawdzają, czy faktycznie doszło do wykroczenia i czy panie poruszały się po drodze publicznej niesprawnym samochodem, czy może wykręciły żarówkę tuż przed warsztatem - mówi mł. asp. Marta Karbelis, oficer prasowy bartoszyckiej policji. - Jeśli informacja się potwierdzi, sprawa trafi do sądu - cytuje funkcjonariusza wp.pl.