Sławomir Jastrzębowski: Medal Budowniczego Polski PR-owej

2011-10-03 22:00

Ostrzegam. Poniższy tekst jest subiektywny, krzywdzący i niesprawiedliwy. Wyrasta z głębokiej frustracji autora, z jego niepohamowanego i bezsilnego gniewu, któremu tu właśnie daje upust. Utrzymuję jednak - może słusznie, może niesłusznie - że mam prawo do wylania złych emocji, ponieważ to cząstka mojego osobistego bolesnego doświadczenia.

A teraz do rzeczy. W sobotę wieczorem wsiadłem do samochodu celem udania się z Warszawy do Łodzi. Jako trasę wylotową wybrałem szeroką trzypasmową drogę przez Raszyn do Janek. Cztery kilometry tej drogi pokonywałem ja i tysiące innych nieszczęśników dwie i pół godziny. Tak, tak, powtórzę, bo widzę, że Państwo sobie nie uświadamiają: 4 kilometry drogi pokonywaliśmy samochodami dwie i pół godziny!!!

Siedząc jak debil w korku-pułapce, patrzyłem na innych kierowców uwięzionych w samochodach, jak ja. Reagowali różnie.

Wściekali się, czasem trochę na siebie trąbili, ale głównie patrzyli zrezygnowani wokół. A wokół działo się sporo, stada ślimaków kpiąc z polskiej myśli inżynierskiej, wyprzedzały samochody wyjeżdżające z Warszawy.

Wycieczka starszych pań z balkonikami zrobiła na naszych oczach "wiuuu". Do szału jednak doprowadził mnie pewien głos polityka, który mówił coś w radiu, że Polska jest w budowie. Otóż przyczyną korka-giganta była nie budowa, ale bezmyślność.

Trzy pasy jezdni w dość newralgicznym czasie zwężono do jednego pasa, nie ustawiając na skrzyżowaniu w Jankach ani policjanta, ani kogoś z obsługi technicznej do kierowania ruchem i rozładowywania nagromadzonych aut.

I to jest niestety prawda o sposobie budowania w całym naszym kraju. Kto jeździ samochodem, ten wie. Może budowaniem Polski powinni zająć się ludzie, którzy myślą? A dla nieudaczników mam w nagrodę Medal Budowniczego Polski PR-owej. Komu wysłać?