14 lutego 2015 około godziny 17.30 wybuchł pożar na składzie desek rozłożonych pod mostem po praskiej stronie Wisły. Płomienie szybko objęły drewniany podest umieszczony pod samą przeprawą. Akcja gaszenia była bardzo trudna i trwała około 12 godzin. Zaangażowanych było blisko 150 strażaków. Niestety w wyniku temperatury przekraczającej 1000 stopni Celsjusza doszło do uszkodzenia konstrukcji – m.in. części przęseł, nawierzchni i magistrali biegnących pod nawierzchnią.
Zobacz też: Most Łazienkowski zamknięty: UTRUDNIENIA, zmieniona komunikacja ZTM
Już w sobotę 15 lutego na moście pojawili się eksperci Politechniki Warszawskiej, którzy rozpoczęli ekspertyzy. Pierwsze wzmianki mówiły o tym, że konstrukcję udało się uratować. Jednak prawdziwe zniszczenia zostały odsłonięte dopiero po zerwaniu asfaltu. Wtedy też okazało się, że most uszkodzony jest w dużo większym rozmiarze. Duże szkody poczynił sam pożar, jednak eksploatacja i brak gruntownego remontu też zrobiły swoje.
Niezależnie eksperci są zgodni: potrzebne jest zbudowanie przeprawy praktycznie od nowa. Władze miasta nie chcą jednak przyznać tego otwarcie. Początkowo Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz mówiła o kilkunastu dniach zamknięcia, z szybkim puszczeniem autobusów na Buspasy. Po pierwszych szacunkach ekspertów czas zamknięcia mostu rozrósł się z kilkunastu dni do kilkunastu miesięcy.
Kliknij też: Ile kosztuje jazda polskimi autostradami? Porównanie opłat za przejazd drogami w Polsce
Co z kosztami? Zanim pojawiły się konkretne głosy eksperckie o uszkodzonej konstrukcji, mówiło się, że naprawa Mostu Łazienkowskiego może kosztować kilka milionów złotych - położenie nowej nawierzchni. Teraz szacunki wahają się między 250 a 500 milionów złotych. Prezydent zwróciła się do premier Ewy Kopacz o rządową pomoc.
Wygląda na to, że warszawskich kierowców czeka ponad rok ogromnych korków i utrudnień.