Jedna zła decyzja sprawiła, że właściciel Corvette C8, która została sprzedana, pożegna się zarówno z samochodem, jak i z pieniędzmi. Jeśli marzy nam się ostatnia przejażdżka za kierownicą auta, które sprzedajemy, lepiej wybrać się na nią jeszcze zanim otrzymamy od kupującego pieniądze. W tym przypadku było jednak inaczej, a pech i brak wyobraźni sprawił, że sportowe auto wylądowało na boku, z dala od drogi. Bez wątpienia będzie to szkoda całkowita.
Polecany artykuł:
Nie chcielibyśmy być teraz w skórze sprzedającego. Chciał po raz ostatni poczuć emocje, a teraz będzie go to słono kosztować. W rozmowie z lokalnymi mediami sam przyznał, że chciał trochę "przycisnąć" i nie opanował Corvette C8 - pierwszej generacji auta z centralnie umieszczonym silnikiem. Auto wyleciało z drogi i najprawdopodobniej dachowało. Wskazują na to uszkodzenia całego nadwozia. Choć właściciel auta z pewnością straci na tej sytuacji, ważne że wyszedł z groźnego zdarzenia bez szwanku. Taki dzwon bez wątpienia mógł się skończyć ciężkimi obrażeniami.
Wisienką na torcie, a zarazem ukoronowaniem pecha właściciela jest słony mandat, który otrzymał od policji. Funkcjonariusze, całkiem zresztą słusznie, dopatrzyli się w zachowaniu kierowcy poważnej groźby zagrożenia w ruchu lądowym.