Model SSC Tuatara nie różni się znacząco od swojego prototypu, pokazanego aż 7 lat temu. Futurystyczna sylwetka i aerodynamiczne kształty przypominają nieślubne dziecko Lamborghini Aventadora i McLarena P1. A trzeba przyznać, że po takich rodzicach „dzieci” dzieci byłyby wyjątkowo urodziwe.
Niskie, opływowe nadwozie z odrobinę wystającą kabiną pasażerską mierzy 4429 mm długości, 1991 mm szerokości i zaledwie 1092 mm wysokości (tak – Tuatara ma tylko nieco ponad metr wzrostu). Rozstaw osi jest stosunkowo długi i wynosi 2672 mm czyli więcej od... Skody Octavii. Masa pojazdu to zaledwie 1247 kilogramów (na sucho), a to i tak więcej niż pierwotnie zakładano.
To jednak nie wszystkie elementy zaskoczenia jakimi może pochwalić się SSC Tuatara. Do napędu posłużył umieszczony centralnie podwójnie turbodoładowany 5,9-litrowy silnik V8. Co ciekawe, obrotomierz został wyskalowany w bardzo obiecujący sposób - jego wskazówka może się wspiąć aż do 8800 obr./min! Moc generowana przez silnik wynosi 1368 KM w przypadku zasilania benzyną, ale jeśli do baku zalejemy biopaliwo E85, moc na kołach wyniesie aż 1774 KM! Ta monstrualna moc przekazywana jest jedynie na tylną oś, za pośrednictwem 7-biegowej skrzyni automatycznej.
Niestety firma póki co nie chwali się osiągami. Uchyla jednak rąbka tajemnicy mówiąc, że prędkość maksymalna Tuatary ma zbliżyć się do aktualnego rekordu prędkości, czyli blisko 456 km/h. Do tej pory rekord należy do Koenigsegg'a Agery RS. Niestety SSC nie ujawnia też ceny samochodu, ani planowanej liczby wyprodukowanych egzemplarzy. Pozostaje nam więc jedynie cieszyć oko i uzbroić się w cierpliwość.