Do spotkania inspektorów ITD ze szczerym do bólu kierowcą ciągnika z naczepą, doszło 10 września br. na obwodnicy Leśnicy we Wrocławiu. Pojazd został zatrzymany bez powodu, jednak po bliższym kontakcie z naczepą, mundurowi już widzieli, że coś wisi w powietrzu.
Sprawdź: Jechał na łysej feldze i bez świateł. Tłumaczył, że załatwił go "swojak"
Pierwszą rzeczą, jaką dostrzegli inspektorzy, było fatalne zabezpieczenie stalowych prętów, a w zasadzie jego brak. Zapytany o przyczynę, kierowca odparł, że bardzo się śpieszył i nie miał na to czasu. Dalej było już tylko gorzej.
Dalsze oględziny pojazdu wykazały, że ciągnik siodłowy ma pękniętą szybę czołową, a układ ABS nie działa zarówno w ciężarówce, jak i w naczepie. Na tę usterkę kierujący odpowiedział, że "ktoś najwidoczniej ukradł mu przewód". Dodatkowo tachograf nie posiadał wymaganego badania okresowego, a w rozbitych kloszach reflektorów nie działała żadna żarówka.
Zobacz: Zderzył się z BMW X6. Kierowca busa zginął na miejscu
Dla kierującego kontrola zakończyła się mandatem karnym, a dla właściciela pojazdu wszczęciem postępowania administracyjnego. Inspektorzy dodatkowo zatrzymali dowód rejestracyjny ciągnika i naczepy.