Ambulans wyjechał z parkingu, włączył sygnały dźwiękowe i zaczął przeciskać się w korku, w samym centrum Warszawy. Naturalną reakcją innych kierowców było ustąpienie pierwszeństwa i stworzenie korytarza życia. W końcu to właśnie życie może być stawką, gdy karetka toruje sobie drogę sygnałami. Czujni inspektorzy ITD zauważyli, że ambulans nie miał sygnałów świetlnych, a to wzbudziło ich zainteresowanie. Gdy karetka przejechała na drugą stronę skrzyżowania, postanowili zatrzymać ją do kontroli drogowej.
Sprawdź: Groźne zdarzenie w Opatowie. Stracił kontrolę i wpadł do rowu. Interweniowali inspektorzy ITD
Wynik kontroli ujawnił szczyt bezczelności jakiego dopuścił się kierowca ambulansu. Okazało się, że nie miał on żadnego ważnego powodu, by włączyć sygnały - po prostu nie chciało mu się stać w korku. Kolejną kwestią był fakt, że pojazd nie był prawdziwą karetką, a kierowca nie miał uprawnień do kierowania pojazdami uprzywilejowanymi. Samochód zarejestrowany był jedynie jako „pojazd specjalny” z przeznaczeniem „karetka sanitarna” i nie miał zezwolenia ministra właściwego do spraw wewnętrznych zezwalającego na uprzywilejowanie w ruchu.
Na miejsce kontroli wezwano funkcjonariuszy policji. Mundurowi wydali polecenie natychmiastowego demontażu niebieskich świateł, a o konsekwencjach dla kierującego pojazdem i jego właściciela zdecyduje teraz sąd. Za używanie w pojeździe sygnałów świetlnych w postaci niebieskich lub czerwonych świateł błyskowych albo sygnału dźwiękowego o zmiennym tonie, grozi kara aresztu do 14 dni albo grzywny, a użyte w tym celu urządzenia lub elementy oznakowania podlegają przepadkowi.