Cyrylica na polskich znakach drogowych
Dezinformacja i propaganda, którą sieją opłacane przez Rosję internetowe trolle może namieszać w głowie. Gdy wojna w Ukrainie wciąż trwa, musimy szczególnie uważać na fake newsy, takie jak ten, który opisuje Autokult. Na twitterze pojawiły się wpisy użytkowników, którzy sugerują, że napływ imigrantów zza wschodniej granicy doprowadził do postawienia tablic z nazwami miejscowości pisanymi cyrylicą. Bzdury o postępującej "ukrainizacji Polski", które ukrywają się pod hasłem #StopUkranizacjiPolski, można na szczęście łatwo zweryfikować - tablice z takim zapisem stoją przy drogach od 2009 roku. Skąd się wzięły?
Polecany artykuł:
Język na znakach to nie ukraiński, a łemkowski
Autorzy topornej propagandy sugerują, że napisy na znakach z nazwami miejscowości są w języku ukraińskim. To bzdura - jest to język łemkowski (rusiński), którym posługują się Łemkowie - grupa etniczna zamieszkująca tereny południowej Polski, a także część Słowacji oraz Ukrainy. Nieco ponad 10-tysięczna grupa Łemków w Polsce, od 2005 roku ma status prawnie uznanej mniejszości. Tablice z podwójnym zapisem nazw miejscowości stoją z kolei przy polskich drogach od 2009 roku. Jako pierwsze, pojawiły się na wjazdach i wyjazdach ze wsi Bielanka, a następnie w miejscowościach Blechnarka, Gładyszów, Konieczna, Kunkowa, Nowica, Regietów, Ropki, Zdynia. Nie warto więc nabierać się na narrację taką, jak w poniższym wpisie:
Dwujęzyczne znaki drogowe można spotkać w wielu zakątkach Polski
Tablice z nazwami miejscowości z podwójnym zapisem to częsty widok w Polsce. Wielu kierowców spotkało się z nimi m.in. w drodze nad morze - nie brakuje ich w województwie pomorskim. Podwójny zapis występuje również w przypadku tablic kierujących do zagranicznych miejscowości. Od 2019 roku, nazwy miast zagranicznych muszą być zapisywane po polsku i w języku oryginalnym. To ułatwienie dla kierowców zza granicy podróżujących po Polsce.