Frajda z jazdy, jaką zapewnia MINI Cooper S, jest nieprzeciętna. O ile oczywiście auto jest sprawne, a w przypadku samochodów tej marki, wcale nie jest to oczywiste. Pewien Amerykanin kupił 15-letnie MINI z uszkodzonym silnikiem i przerobił je w sposób, który zdecydowanie zmniejsza szansę na usterki w przyszłości. Co ciekawe, Cooper nadal daje radość z jazdy, tyle że jako... symulator.
Sprawdź: Pierwszy hot-hatch pokonany przez emisje. Ford Focus RS czwartej generacji nie doczeka się premiery
Komputer pod maską, ekran, kierownica i klawiatura w środku. Wszystko brzmi dość prosto, ale wymagało kilku tygodni pracy. Brent (autor projektu) twierdzi, że motywacją do zrealizowania projektu było niedowierzanie znajomych, którzy stwierdzili, że taka przeróbka jest niewykonalna. Następnie padły magiczne słowa "potrzymaj mi piwo", a po kilkudziesięciu godzinach pracy, w piwnicy mężczyzny stanęło MINI z 49-calowym ekranem w środku i gamingowym PC pod maską. Co ciekawe, samochód został rozmontowany na części pierwsze, a nadwozie pocięte, by całość dało się znieść po schodach.
Cooper S jest teraz napędzany procesorem Intel i9, a reszta podzespołów jest wystarczająco mocna, by zagrać w nowe i wymagające tytuły. MINI-symulator służy głównie do ścigania się w Dirt Rally 2.0 i Assetto Corsa.