Limuzyny Audi, Volkswagena, Volvo, terenowe lexusy czy chevrolety. Między innymi takimi samochodami hierarchowie polskiego Kościoła zajechali na zjazd Episkopatu Polski, poświęcony wyzwaniom nowej ewangelizacji i walce z pedofilią.
Ceny nowych modeli niektórych z tych cacuszek na czterech kołach dochodzą nawet do około 400 tys. zł. Natomiast najtańsze kosztują nie mniej niż 100 tys. zł. Nie ma się jednak co dziwić, że biskupi zdecydowali się na tak kosztowne pojazdy. Charakteryzują się one nie tylko osiągami - dorównującymi sportowym bolidom - i eleganckimi wnętrzami, ale należą też do czołówki najbezpieczniejszych pojazdów. A przecież bezpieczeństwo osób odpowiedzialnych za duchowe przewodnictwo narodu powinno każdemu Polakowi leżeć na sercu.
- Nie wiem, dlaczego Polska ustawicznie chce budować i rozwiązywać problemy budżetowe na walce z Kościołem - tłumaczył wczoraj prymas abp Józef Kowalczyk (74 l.), broniąc przywilejów finansowych Kościoła. I wie, co mówi... W końcu bezpieczeństwo kosztuje.