Policjanci z Warszawy, wspólnie z kolegami z komisariatu w Tłuszczu prowadzili działania mające na celu rozbicie grupy zajmującej się przestępczością samochodową. Wytypowali oni posesję, na której może znajdować się kradziona i przygotowana do demontażu Toyota C-HR. Japoński crossover jest popularnym celem złodziei, części pochodzące z kradzieży to dla paserów łakomy kąsek. Mundurowi przyjechali na miejsce, a na ich widok, znajdujący się na terenie posesji mężczyzna wypuścił psa, po czym sam schował się do garażu. Podejrzane? Mało powiedziane! Chwilę później 33-latek, który próbował wymknąć się z garażu tylnym wyjściem został zatrzymany.
Okazało się, że Toyota C-HR rzeczywiście znajduje się na terenie posesji, ale została już pocięta na kawałki. Wśród znalezionych elementów były m.in. części blacharskie, części nadwozia, silnik z usuniętym polem numerowym czy bateria napędu hybrydowego. Ponadto, wśród znalezionych przedmiotów znalazły się fałszywe tablice rejestracyjne i zagłuszarka sygnału GPS. W trakcie wykonywania czynności, na teren posesji wjechał samochód dostawczy. Jego kierowca poinformował funkcjonariuszy, że elementy od Toyoty C-HR znajdujące się w garażu należą do niego. Mężczyzna również został zatrzymany w sprawie paserstwa.
Niska kara za przestępczość samochodową
Zarówno jeden i jak i drugi 33-latek usłyszeli zarzuty, do których się przyznali. Jak zwraca uwagę interia.pl, wyrok, który usłyszeli jest śmiesznie niski! Na terenie posesji znaleziono kilka samochodów, co oznacza, że mężczyźni regularnie trudnili się przestępczością samochodową, a ich działalność była zorganizowana. Póki co, nie pójdą jednak do więzienia, bo dobrowolnie poddali się karze roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata oraz karze grzywny w wysokości 4 000 zł.