Do wstrząsającego wypadku doszło w 2018 roku na drodze w pobliżu Dolnego Kubina. Trzy auta z Polski pędziły słowacką drogą, a szybka i nierozważna jazda doprowadziła do tragedii. Jeden z kierowców, prowadzący Porsche czołowo zderzył się ze Skodą, którą jechała rodzina. 57-letni mężczyzna zginął, a jego żona i syn doznali ciężkich obrażeń. Parę lat po zdarzeniu, słowacka prokuratora poinformowała, że w sprawie zapadł pierwszy prawomocny wyrok. Dotyczy on kierowcy Ferrari.
Po wypadku, wszyscy kierowcy usłyszeli poważne zarzuty. Najpoważniejsze ciążą na Marcinie L. - kierowcy Porsche, któremu przedstawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. W jego przypadku, prokuratura domaga się 20 lat więzienia. W przypadku Łukasza K., który nie brał udziału w wypadku, a jedynie jechał przed pozostałymi samochodami, wyprzedzając w niedozwolonym miejscu, ale nie przyczyniając się bezpośrednio do zderzenia, prokuratora wnioskowała o 3 lata pozbawienia wolności. Trzeci uczestnik - kierujący Ferrari Adam Sz., któremu groziło 10 lat więzienia, usłyszał właśnie prawomocny wyrok.
Nie wiemy, jaki jest jego ostateczny kształt i na jaki wymiar kary został zasądzony. Jak dowiedział się jednak Onet, kierowca Ferrari otrzymał niższy wyrok z uwagi na złożenie zeznań i przyznanie się do winy. Współpraca z prokuraturą miała sprawić, że Adam Sz. został już skazany prawomocnie, a kara ma być łagodniejsza niż ta, o którą prokuratura wnioskowała na początku.
Pozostali oskarżeni Polacy nie przyznali się do winy, a ich losy wyjaśnią się po rozprawie, która jest zaplanowana na czerwiec lub lipiec tego roku.