Do tego zdarzenia doszło 5 października około godziny 23:00 na ulicy Aleja Kwiatów w Tarnowskich Górach (woj. śląskie). Z przyjętego przez policjantów zgłoszeni wynikało, że kierujący Renault Clio uderzył w przydrożny słup oświetleniowy i wraz z pasażerem oddalił się z miejsca zdarzenia. Tarnogórscy policjanci po udaniu się na miejsce zdołali namierzyć uciekinierów. Okazali się nimi młodzi obywatele Ukrainy. W trakcie rozmowy 20-latek twardo twierdził, że nie ma nic wspólnego z tym zdarzeniem. Był zdziwiony, że został zatrzymany przez policjantów. Towarzysząca mu 21-latka również zaprzeczała, jakoby ktoś z nich jechał samochodem, o którym mówili policjanci.
Zobacz również: Uderzył w betonowy słup i ROZPADŁ SIĘ na pół. W koszmarnym wypadku ZGINĘŁY dwie osoby
Policyjni technicy na miejscu kolizji zabezpieczyli ślady. Pojawiła się również poinformowana o zdarzeniu właścicielka samochodu. Kobieta wyjaśniła, że 20-latek zatrzymany przez policjantów miał dostęp do samochodu, ponieważ wykonywał w nim różnego rodzaju naprawy. Co więcej, po kolizji Ukrainiec zadzwonił do właścicielki i poinformował ją, że coś stało się z jej autem i podał lokalizację.
Przeczytaj też: Skosił traktorem słup, kable spadły na jezdnię. Na policjantów czekał z piwem
Obywatele Ukrainy trafili do tarnogórskiej komendy. Badanie stanu trzeźwości wykazało, że 21-latka miała w organizmie ponad promil alkoholu. Po wykonanych czynnościach została zwolniona. 20-latek stanowczo odmówił badania stanu trzeźwości. Ostatecznie trafił do szpitala w Katowicach, gdzie pobrano mu krew do dalszych badań. Wyniki dadzą odpowiedź na to jakie było stężenie alkoholu w jego organizmie.
Przypominamy, że kierowanie pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwym jest przestępstwem, za co grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo na sprawców tego przestępstwa sąd obligatoryjnie nakłada grzywnę pieniężną w wysokości co najmniej 5 tys. złotych oraz orzeka zakaz prowadzenia pojazdów.