Od poniedziałku 20 lutego maszyna zrobiła ponad 2 tysiące zdjęć. - Z nowych zdjęć robionych przez fotoradar nie ma szans się wytłumaczyć, bo czujniki wtopione są w asfalt przed skrzyżowaniem i tuż za nim - mówi Zbigniew Kąkol, zastępca naczelnika oddziału ogólnomiejskiego straży miejskiej. Potem automatycznie przesyłane są do siedziby straży miejskiej, gdzie funkcjonariusze w komputerach ustalają dane kierowcy i od razu wystawiają mu mandat.
Budowa systemu trwała kilka miesięcy. Skrzyżowanie, przez które przejeżdża dziennie około 160 tysięcy pojazdów, ma dopuszczalną prędkość 60 kilometrów na godzinę. Fotoradar łapie samochody pędzące ponad 71 kilometrów na godzinę. Czemu akurat to tu ustawione zostały urządzenia? - Bo w tym miejscu najczęściej łamane są przepisy. Przynajmniej tak wynika ze statystyk policyjnych - tłumaczy Kąkol.
Kolejne fotoradary są w planach. Na razie strażnicy ustalają miejsca, gdzie mogłyby stanąć.
