W niestabilnych finansowo pandemicznych czasach, kupno niedrogiego, używanego samochodu jest jednym z rozsądnych pomysłów dla tych, którzy potrzebują się przemieszczać bez narażania się na kontakt z innymi ludźmi. Zaraza sprawiała, że ludzie unikają komunikacji zbiorowej i ograniczają w ten sposób ryzyko zarażenia podczas koniecznego przemieszczania się. Choć wielu Polaków ogranicza wychodzenie poza dom do minimum, nie każdy może pozwolić sobie na pracę zdalną. Na zakupy również trzeba przecież czymś jeździć, a gdy nie mieszka się w mieście, własny środek lokomocji jest niezbędny. Aby dojazd do znacznie oddalonego miejsca zatrudnienia mógł być realizowany na własną rękę, zwyczajnie trzeba mieć samochód. Aktualnie czas na zakup auta z drugiej ręki nie jest najlepszy - używane zamiast tanieć, niestety drożeją!
Warto wiedzieć: Koronawirus w Polsce. Jak łatwo zdezynfekować auto po innym kierowcy?
- Ludzie nie kupują nowych aut. Jeżdżą używanymi samochodami. Wielu ludzi straciło pracę. Handlarze wyprzedali to, co mieli, a nowych aut nie przybywa - mówi Jacek Szczęch z firmy Auto-Szczech. Ekspert tłumaczy, że przez pandemię i różnego rodzaju ograniczenia, sprowadza się bardzo mało używanych aut. Kierowcy w niepewnych pandemicznych czasach, niechętnie pozbywają się własnych pojazdów, przez co dostępność maszyn jest niska, a co za tym idzie pojawia się wzrost cen.
Jak się okazuje wpływ na taki stan rzeczy ma również osłabiona wartość polskiej waluty. - Samochody kosztujące średnio 20 tysięcy złotych podrożały o 2,5 tysiąca z racji słabego złotego. Pozostałe waluty podrożały i dlatego musimy niestety więcej płacić - powiedział handlarz Paweł z firmy Auto Handel Paweł Miszta.