Potężny niemiecki koncern jest podejrzewany w Ameryce o poważne fałszowanie pomiarów spalin w silnikach wysokoprężnych. EPA zarzuca Volkswagenowi świadome używanie specjalnego oprogramowania, manipulującego pomiary zawartości szkodliwych substancji w spalinach, co jest złamaniem ustawy o ochronie klimatu (Clean Air Act). Trwa obecnie śledztwo w tej sprawie.
Przeczytaj: TEST Volkswagen Passat Limousine B8: król sedanów
Zarzut dotyczy samochodów osobowych wyposażonych w silniki 2.0 TDI. W takich autach oferowanych na terenie USA, oprogramowanie sterujące ma rzekomo rozpoznawać próby badawcze nad emisją spalin, doprowadzając do elektronicznego ograniczania mocy silnika i jednocześnie obniżania norm emisji tlenków azotu. Takie działanie w celu obejścia przyjętych norm jest w świetle prawa nielegalne. Volkswagenowi może grozić kara w wysokości do 37,5 tys. dolarów za każdy zakwestionowany samochód, co łącznie może wynieść nawet ponad 18 miliardów dolarów.
Podejrzewa się, że manipulacyjny proceder dotyczy 482 tysięcy samochodów, a dokładnie modeli: VW Jetta, VW Golf, VW Beetle oraz Audi A3 z roczników 2009-2015 oraz VW Passata z lat 2014-2015.
Sprawdź: TEST Volkswagen e-Golf – w pełni elektryczne Das Auto
Martin Winterkorn pełniący funkcję prezesa Volkswagen AG, wydał w niedzielę 20 września oświadczenie, w którym "głęboko ubolewa nad nadużyciem zaufania klientów i opinii publicznej". Zarządzone zostało też zewnętrzne śledztwo w związku z oskarżeniami amerykańskiej federalnej Agencji Ochrony Środowiska. - Nie tolerujemy i nie będziemy tolerować żadnego naruszania naszych wewnętrznych reguł, ani prawa - powiedział Winterkorn.