W nerwach zgłosił kradzież samochodu
W połowie sierpnia dyżurny lubelskiej odebrał telefon od 27-letniego mężczyzny. Zgłaszający w nerwach prosił o szybką interwencję w sprawie zaginionego auta. Twierdził, że został mu skradziony samochód marki Volvo o wartości ok. 30 tys. złotych, który zaparkował na parkingu w rejonie ul. Koncertowej w Lublinie. Do poszukiwań zostali skierowani policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości przeciwko mieniu z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. Stróże prawa po dokładnym zweryfikowaniu informacji 27-latka, odnaleźli opisywany samochód.
SPRAWDŹ - Pijany jak bela pojechał po farbę. Skala alkomatu wystrzeliła
Polecany artykuł:
Policjanci pękali ze śmiechu
Gdy prawda wyszła na jaw, policjanci zajmujący się zgłoszeniem pękali ze śmiechu. Okazało się, że 27-latek zapomniał, gdzie tak naprawdę zaparkował swój samochód. Auto odnalazło się w zupełnie innej części miasta. Stało zaparkowane przy ul. Chodźki i nie posiadało żadnych śladów włamania. Volvo S40 "wróciło" do właściciela w jednym kawałku.
ZOBACZ - Wielka akcja policji. 21 września sięgną po wszystkie możliwe środki
Z uwagi na zabawny finał sprawy, mundurowi nie wyciągnęli żadnych konsekwencji za złożenie fałszywego zgłoszenia. Policjanci nie próbowali też dochodzić do tego, w jakich okolicznościach mężczyzna "zgubił" swój samochód. Co ciekawe, do takich sytuacji dochodzi bardzo często. Na szczęście wiele aplikacji tj. mapy Google czy mapy Apple, po rozłączeniu samochodu z telefonem, zapisują miejsce, w którym zaparkowaliśmy auto.