Historia zaczęła się dość niewinnie. W miejscowości Niebylec, znajdującej się nieopodal Rzeszowa, jeden z mieszkańców kupił opuszczoną od pewnego czasu stację benzynową o nazwie "Michał". Obiekt został odnowiony, a stacja paliw zaczęła budzić się do życia po latach letargu. A jej lokalizacja jest pod względem ekonomicznym bardzo dobra – przez Niebylec przebiega droga krajowa nr 19, która prowadzi prosto na Słowację. Mimo, że w miasteczku mieszka niewiele ponad 10 tys. osób, ruch samochodowy jest dość duży. Idealne miejsce na stację paliw.
Dobra lokalizacja – jest! Odnowiona infrastruktura – jest! Ceny paliw idą w górę, nowy właściciel stacji "Michał" zaciera ręce. Ale jednak to reklama jest dźwignią handlu. Przedsiębiorca uznał widocznie, że bannery, reklamy i promocje są "passe". O stacji benzynowej mieszkańcy dowiedzieli się... w kościele!
Zobacz: Proboszcz jeździ Porsche za setki tysięcy złotych
Jakież musiało być zdziwienie wiernych, gdy w niedzielę 13 maja o godzinie 11 trafili na mszę "o Boże błogosławieństwo w rozwoju Stacji Paliw w Niebylcu". Pomiędzy nabożeństwami o błogosławieństwo, zdrowie czy modlitwę podczas pogrzebu, pojawiła się pozycja mszy w intencji stacji benzynowej.
Choć pomysłowości właścicielowi stacji paliw nie sposób odmówić, sytuacja jest dośc kontrowersyjna. Uważacie, że miejscowy proboszcz powinien tak bardzo wspierać lokalnych przedsiębiorców?