To co w sobotę zrobił Piotr J. (57 l.), biskup pomocniczy diecezji warszawskiej, woła o pomstę do nieba! Duchowny w środku dnia, w samym centrum Warszawy wjechał Toyotą Yaris w latarnię. Hierarcha nie zasłabł za kierownicą ani nie zagapił się pogrążony w teologicznych rozmyślaniach. Był po prostu kompletnie pijany!
Świadkami zdarzenia byli dwaj strażnicy miejscy, którzy patrolowali okolice Nowego Miasta w stolicy. Około godz 14 na ul. Wybrzeże Gdańskie tuż przy skrzyżowaniu z ul. Boleść srebrna Toyota nagle wypadła z ulicy i zatrzymała się na przydrożnej latarni.
- Funkcjonariusze natychmiast podbiegli do samochodu, żeby sprawdzić, czy kierowcy coś się stało. Wezwali też karetkę i policję. Okazało się, że mężczyzna nie był ranny, nie potrzebował opieki medycznej - relacjonuje Jolanta Borysewicz (33 l.) z zespołu prasowego stołecznej straży miejskiej.
>>> Limuzyny polskich BISKUPÓW - takimi autami jeżdżą hierarchowie Kościoła <<<
Kierowca potrzebował natomiast pomocy w utrzymaniu się na nogach. Mimo że nie ucierpiał w wypadku, miał kłopoty równowagą i problemy z mówieniem. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce chwilę później, od razu rozpoznali te "objawy" i poprosili mężczyznę o dmuchnięcie w balonik.
- Piotr J. miał w organizmie 2,5 promila alkoholu we krwi. Będzie odpowiadał za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, za co grozi do 2 lat pozbawienia wolności i utrata prawa jazdy - wyjaśnia komisarz Agnieszka Hamelusz (33 l.) ze śródmiejskiej policji.