Radar na Mokotowie to prawdziwa maszynka do robienia pieniędzy. Nowe urządzenie łapie kierowców nie tylko przekraczających prędkość, lecz także tych przejeżdżających na czerwonym świetle oraz rozmawiających przez telefon w czasie jazdy. Efekt?
- W okresie od 20 lutego do 5 kwietnia wystawiliśmy w tym miejscu 3,5 tysiąca mandatów - wyjaśnia Monika Niżniak (34 l.) ze stołecznej straży miejskiej.
Ich suma to milion złotych. Nic więc dziwnego, że stołeczni strażnicy szykują kolejne podobne urządzenia. Identyczne fotoradary staną na skrzyżowaniach Ostrobramskiej z Fieldorfa, Niepodległości z Batorego oraz Grójeckiej z Korotyńskiego. Strażnicy w planach mają też ustawienie 7 zwykłych fotoradarów. Te mają się pojawić na Puławskiej, Przyczółkowej, Radzymińskiej, al. Krakowskiej, Wybrzeżu Kościuszkowskim, Górczewskiej i Powstańców Śląskich. I tu pojawia się nowość. Poza robieniem zdjęć samochodom przekraczającym prędkość radary będą też batem dla ciężarówek. Jeśli zbyt ciężkie auto znajdzie się na drodze nieprzeznaczonej dla wozów ciężarowych, jego kierowca dostanie mandat w wysokości 350 zł i dwa punkty karne.
Monika Niżniak, rzecznik Straży Miejskiej: Do wakacji będą jeszcze kolejne trzy fotoradary
- Mamy zgodę na lokalizacje pozytywnie zaopiniowane przez policję i ITD. W ciągu najbliższych dni będziemy ogłaszali przetargi i chcielibyśmy, żeby wszystkie urządzenia zaczęły działać już w okresie wakacyjnym.