Podstawowym założeniem projektu ustawy jest upowszechnienie samochodów nie tylko elektrycznych, ale i wykorzystujących do napędu np. gaz ziemny. Aby to się udało, rząd przewiduje zlikwidowanie akcyzy na pojazdy z alternatywnymi źródłami zasilania. To oznacza – po prostu – niskie ceny zakupu.
Zobacz też: Elektryka naładujemy na Orlenie! Rewolucja tuż tuż
Co więcej? Właściciele takich aut będą mogli poruszać się bez problemu po buspasach i nie będą zmuszeni do płacenia za parking w mieście. Władze samorządowe będą mogły wyznaczyć strefy, gdzie poruszać się będą tylko samochody z alternatywnym napędem.
Całe szczęście, że pomyślano też o infrastrukturze. Resort zakłada, że potrzebujemy minimum 6 tysięcy punktów wolnego ładowania i około 400 punktów szybkiego uzupełnienia energii. Gminy otrzymają możliwość przeprowadzania konkursów dla operatorów takich instalacji. Ładowanie będzie opłacane w formie abonamentu lub jednorazowo przy podpięciu auta.
Testowaliśmy elektryki: Hyundai IONIQ vs. Nissan Leaf
Takie podejście pozwoli też zmodernizować sieć elektryczną niskiego i średniego napięcia w terenach zabudowanych.
Finalnie, w projekcie znajdują się zapiski o wprowadzeniu do floty pojazdów administracji publicznej elektryków, które zastąpią aż połowę obecnie użytkowanych aut. Samorząd terytorialny też będzie wykorzystywał samochody z alternatywnym napędem, które mają stanowić 30% dostępnych pojazdów. Taki sam odsetek aut na wtyczkę mają stanowić autobusy na ulicach miast w 2028 roku.
Projekt ustawy trafił do konsultacji i istnieje spore prawdopodobieństwo, że może zacząć obowiązywać już od początku 2018 roku.