Sytuacja miała miejsce kilka dni temu na parkingu w Kowalach pod Gdańskiem. Kobieta za kierownicą koreańskiego SUV-a zaparkowała na prywatnym miejscu. Po chwili próbowała jednak z niego wyjechać, ale zamiast po prostu wycofać, zaczęła podjeżdżać do przodu i na siłę próbować wykręcić. Jednak Hyundai Tucson to duże auto i manewrowanie nim w tak ciasnym miejscu nie mogło skończyć się dobrze.
Po przytarciu obu błotników o słupek zabezpieczający sąsiednie miejsce, właścicielka postanowiła wysiąść z auta, aby ocenić sytuację. Niestety zostawiła auto "na biegu", a Hyundai Tucson z automatyczną skrzynią biegów powoli zaczął jechać do tyłu. Kobieta będąc jedną nogą poza pojazdem, cudem nie zrobiła sobie krzywdy o słupek parkingowy. Ucierpiały jedynie drzwi od strony kierowcy, brutalnie wyłamane w drugą stronę. Próbowała ratować sytuację, jednak zamiast przełączyć skrzynię w tryb "Parking", lub chociaż "Neutral", ustawiła dźwignię w położeniu "D", a auto posłusznie zaczęło jechać na wprost. Po chwili poślizgnęła się na lodzie i wpadła pod koła własnego auta.
Sytuację uratował przypadkowy przechodzień, który widząc co się dzieję podbiegł, wskoczył do auta i zatrzymał Hyundaia-widmo. O dziwo kobieta wstała o własnych siłach i (sądząc po zarejestrowanym nagraniu z monitoringu) nie odniosła poważnych obrażeń. Drzwi jej auta i parkingowy słupek z pewnością "mają się" nieco gorzej.