Wiemy, jak doszło do wypadku żółtego Ferrari 458 Italia, który miał miejsce 7 marca br. O tym niefortunnym zdarzeniu pisaliśmy już blisko tydzień temu TUTAJ. Wówczas nikt nie miał tak naprawdę pojęcia, co było przyczyną tej strasznej kolizji. Urwane koło, uszkodzone zawieszenie i poturbowany przód - wszystko wskazywało na to, że kierowca nie zapanował nad mocą benzynowej jednostki V8 o pojemności 4,5-litra. Nadmierna prędkość, brawura i brak doświadczenia odegrały w tym zdarzeniu ogromną rolę, ale jak się okazuje, poszło o coś jeszcze.
Sprawdź: Ferrari BEZ KOŁA w centrum Krakowa! Kierowca nie OPANOWAŁ sportowej maszyny - ZDJĘCIA
Chciał przyszpanować
Jak widać na załączonym nagraniu, które w sieci pojawiło się w poniedziałek 15 marca, kierowca Ferrari nie był sam. Jego szaleńczej jeździe towarzyszyły dwa inne sportowe samochody - czerwony Nissan GT-R oraz czerwone Porsche 911. Samochody poruszały się al. Pokoju, kiedy kierujący włoską maszyną na prostej drodze stracił kontrolę nad autem, a następnie wypadł z jezdni, skosił znak drogowy i z dużą siłą uderzył w wysoki krawężnik. Na szczęście w całym zdarzeniu nie ucierpiał sam kierowca i osoby trzecie.
Zobacz: Przejechał pieszą na oczach policjantów. Wszystko się nagrało - WIDEO
Ferrari 458 Italia to mocarny włoski supersamochód, którego tylne koła napędza benzynowy motor V8 o mocy 570 KM. Przyspieszenie do pierwszej setki zajmuje w tym modelu ok. 3,4 sekundy, a prędkość maksymalna to ponad 300 km/h. Za zadbany egzemplarz na rynku wtórnym trzeba zapłacić grubo ponad poł miliona złotych.