Do wypadku doszło w Stanach Zjednoczonych na międzystanowej autostradzie I-95, kiedy to z przestrzeni bagażowej jednego z pick-upów wypadło wiadro. Nieszczęście padło na Scotta Shepherda, który jechał w tamtej chwili za samochodem swoją Toyotą MR2. Scott, aby uniknąć leżącego na jezdni obiektu, błyskawicznie zmienił tor jazdy. Niestety, prędkość okazała się zbyt duża, by wszystko poszło zgodnie z planem.
Kiedy Scott szarpnął kierownicą, stracił panowanie nad samochodem i zderzył się zautem dostawczym. Obraz tak zniszczonego cabrio, z reguły przynosi same niedobre wieści. Tym razem było inaczej! Pomimo zmiażdżonego całego przodu wraz z bokiem od strony kierowcy, Scott wyszedł z tego cało. Co więcej, mężczyzna uwolnił się z samochodu samodzielnie, a po krótkich oględzinach w szpitalu, bezpiecznie wrócił do domu.
Aż ciężko uwierzyć, że konstrukcja tak małego i lekkiego samochodu okazała się na tyle silna, że po wsunięciu pod inne auto uchroniła kierowcę od jakichkolwiek obrażeń.
Uznanie dla inżynierów Toyoty. Gdyby nie ich ciężka praca, nie powinno mnie tu teraz być.
- powiedział po wypadku kierowca Toyoty MR2.
Wypadek Scotta to żywy przykład na to, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat producenci samochodów odnieśli ogromny sukces w dziedzinie bezpieczeństwa.