Kontrola przeprowadzona przez kujawsko-pomorską Inspekcję Transportu Drogowego ujawniła interesujące szczegóły dotyczące tego przewozu. Kierowca ciężarówki prowadził skład, który był za ciężki aż o 27 ton. Ponadto, wskazania tachografu w przypadku tego pojazdu nie miały za wiele wspólnego z rzeczywistością. Z wydruków pobranych przez funkcjonariuszy wynikało, że podróż z Gdyni do Włocławka zajęła kierowcy tylko dwie minuty.
Sprawdź: Zbadasz się na koronawirusa nie wysiadając z auta. Jak wygląda punkt testów drive-thru?
To oznacza, że 250-kilometrowy odcinek udało się pokonać w 120 sekund. Kierowca TIR-a mknął więc z ponaddźwiękową prędkością i to z ponadprogramowym ładunkiem! Ciężko powiedzieć, jaką karę przewiduje taryfikator za prędkość 7 500 km/h. Przy tak dużej masie przewożonych ładunków przekroczono także dopuszczalne naciski osi ciągnika oraz naczepy – po ok. 7 ton. Inspektorzy nakazali usunąć nadmiar ładunku, do czego potrzebny był specjalistyczny dźwig.
Kierowcę ukarano mandatami na kwotę 2 500 zł. Większe konsekwencje może ponieść przedsiębiorca, któremu za jazdę tak przeciążonym pojazdem oraz z naruszeniem przepisów dotyczących norm czasu pracy grozi w sumie 30 tys. zł kary.