W Wielkiej Brytanii osoby zdające egzamin na prawo jazdy, będą korzystać z nawigacji. Urządzenie ma pokazywać kierującemu trasę podróży. Podczas jazdy egzaminator będzie zadawał kandydatowi na kierowcę różne pytania, m.in. dotyczące bezpiecznej jazdy czy obsługi samochodu. Korzystanie z nawigacji i rozpraszanie uwagi kierowcy ma sprawić, że egzamin przybierze bardziej współczesną formę korzystania z samochodu.
Zobacz: Prawo jazdy 2017. Ile musisz wydać, by zostać kierowcą
Zmianie ulegnie także czas trwania części praktycznej. Zamiast dotychczasowych 10 minut, kierujący spędzi "w terenie" 20 minut. W kwestii manewrów zrezygnowano z zawracania w mieście. Zamiast tego kierowca będzie musiał wykazać się umiejętnością parkowania i ponownego włączania się do ruchu.
Lepiej czy gorzej?
Trasa wyznaczana przez nawigację ma przygotować kierowcę do tego, w jaki sposób będzie później korzystał z samochodu. Czy to jednak dobry pomysł? Nawet najlepsza nawigacja nie jest w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji drogowych. Urządzenia elektroniczne nie są niezawodne, potrafią za późno wskazać kierunek jazdy, lub prowadzić nas drogą której już dawno nie ma (w przypadku niezaktualizowania mapy). Z drugiej jednak strony, kierowca wie jakie manewry go czekają, jest w stanie przygotować się, np. odpowiednio wcześniej zmieniając pas. Trasa dyktowana przez egzaminatora może generuje więcej stresu, szczególnie jeśli jesteśmy na prawym pasie, a egzaminator zarządza skręt w lewo. Takie momenty pozwalają jednak sprawdzić jak kierowca radzi sobie w nieoczekiwanych, często nie najłatwiejszych sytuacjach. Czas pokaże, czy nawigacja podczas egzaminu na prawo jazdy to dobry pomysł.