Systemy bezpieczeństwa czynnego są montowane w autach po to, aby ułatwić kierowcy życie, a nie wyręczać go w prowadzeniu auta. Oznacza to tyle, że o ile komputer poinformuje nas o nieplanowanej zmianie pasa ruchu lub o zbliżającym się aucie, a nawet pieszym, tak w sytuacjach awaryjnych jesteśmy skazani na samych siebie. I choć już niektóre samochody potrafią prowadzić się całkowicie same, nie należy im bezgranicznie ufać.
Sprawdź: Wypożyczył robiącą wrażenie Teslę. Nie oddał auta przez blisko rok!
Zobacz: Toyota wymusiła pierwszeństwo, a Tesla przydzwoniła w słup. Moment wypadku nagrały kamery - WIDEO
Idealnym przykładem, dlaczego nie powinniśmy powierzać elektronice prowadzenia, jest wypadek, do którego doszło 1 czerwca w Tajwanie na 3-pasmowej autostradzie. Jak poinformowały lokalne władze, 53-letni kierowca - pan Huang - podróżował po autostradzie z aktywnym auto-pilotem z prędkością 110 km/h. Kiedy Teslę i przeszkodę dzieliło już tylko kilkadziesiąt metrów, samochód nie reagował, a kierowca podniósł głowę zbyt późno, by hamowanie przyniosło pożądane efekty. Jakby tego było mało, elektryk nie aktywował również poduszek powietrznych, ale na szczęście nikt nie ucierpiał.