Choć większości z nas nie stać na Bentleya, niejednego zaskoczy ta wiadomość. Brytyjska marka znana z produkcji potężnych, 12-cylindrowych silników zapowiedziała, że za 10 lat nie będzie oferowała ani jednego auta z jednostką spalinową. Ta decyzja wiąże się z ambicjami marki. Bentley chce zostać liderem w pewnej kategorii.
Liderem i pionierem zarazem, bo chodzi o "zrównoważona, luksusowa mobilność", a prościej mówiąc - auta zarazem luksusowe, jak i zelektryfikowane. To rynkowa nisza, która nie jest zapełniona, bo ciężko powiedzieć, czy ktoś w ogóle jej potrzebuje. Nie sposób uwierzyć jednak, by Bentley nie wiedział co robi, planując strategię na następne lata.
Największy producent 12-cylindrowców odchodzi od silników spalinowych
Bentley od 2026 roku zamierza oferować same plug-iny i auta elektryczne. Do 2030, hybrydy mają wypaść z oferty, a ich miejsce zajmą 100-procentowe "elektryki". Odważna deklaracja, jak na sporego producenta silników W12. Luksus i ekologia? To nie zawsze idzie w parze, ale widocznie Bentley chce połączyć ze sobą te dwie rzeczy.
Brytyjska marka pracuje już nad wprowadzeniem zelektryfikowanych pojazdów. Trwają testy hybrydowej odmiany modelu Flying Spur, a w kolejce do dołożenia napędu hybrydowego czeka jeszcze Bentayga. Czy klienci luksusowej marki będą chcieli kupować elektryczne auta? A może Bentley znajdzie sposób, by przekonać do tego rodzaju napędu tych, którzy nie wyobrażają sobie jazdy bez pomruku dwunastu cylindrów? Okaże się w ciągu kilku najbliższych lat.