Dominikowi Tarczyńskiemu udało się skasować naprawdę drogi wóz i nie chodzi wcale o Fiata Seicento, który również ucierpiał w zdarzeniu. Do kolizji doszło w sobotę, 27 marca w miejscowości Bełżyce. To na jednym ze skrzyżowań niedaleko domu swoich rodziców, europoseł PiS wymusił pierwszeństwo i doprowadził do wypadku.
Sprawdź: Jego decyzje kształtują życie w czasie pandemii. Czym jeździ minister zdrowia Adam Niedzielski?
Luksusowe BMW serii 7, które prowadził, spotkało się z Fiatem Seicento, którym kierowała 58-latka. Kobieta została przewieziona do szpitala, ale na szczęście wykonane od razu po zdarzeniu badania pozwoliły jej szybko wrócić do domu. Nikomu nic się nie stało, a samochody nie wyglądają na mocno zniszczone.
BMW ucierpiało dość mocno. Seicento okazało się być twarde
W BMW 740Li, którym kierował Tarczyński doszło do uszkodzenia całego pasa przedniego, a w aucie tej klasy naprawy z pewnością nie skończą się na wymianie zderzaka. Radary, czujniki, wiązki, oświetlenie i elementy nadwozia będą z pewnością kosztować krocie. Zapłaci ubezpieczyciel. Nieco gorzej wygląda sprawa z Seicento, które nie zostało może mocno rozbite, ale w związku z niską wartością auta, naprawa niemal na pewno okaże się być nieopłacalna.
Limuzyna polityka została skonfigurowana tak, że na tylnej klapie widnieje oznaczenie modelu. Dzięki temu wiemy, że europoseł PiS jeździ BMW 740Li - wersją z wydłużonym rozstawem osi. Pod maską tego BMW pracuje bazowy, ale bynajmniej nie słaby silnik 3.0. Wersja na rok modelowy 2019 miała 326 KM, a auta zamawiane od 2020 roku są nieco mocniejsze. 333 KM zapewnia przyspieszenie do setki w czasie 5,5 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 250 km/h. Taki wóz wymaga zostawienia w salonie około pół miliona złotych! Jeśli zdecydujemy się na kilka opcji wyposażenia, kwota może bez kłopotu przebić 600 000 zł.