We wtorek 9 listopada, funkcjonariusze Inspekcji Transportu Drogowego zatrzymali kierowcę ciężarówki z naczepą, która należała do lokalnego przewoźnika. Mundurowi, którzy prowadzili działania w okolicach terminala celnego w Koroszczynie od razu zauważyli, że szofer nie powinien jechać ciągnikiem siodłowym, bo w tachografie brakowało karty kierowcy. Mężczyzna oznajmił, że nie powinien prowadzić, ale dobowy odpoczynek został przerwany przez szefa, który kazał podjechać po pilny załadunek. Wykonanie tego polecenia będzie go teraz słono kosztować, choć kary nie uniknie również nieodpowiedzialny przedsiębiorca.
Wobec przedsiębiorcy wszczęte zostanie postępowanie administracyjne, które może się skończyć nałożeniem na niego kary w wysokości 5 000 zł. Szofer otrzymał już mandaty karne na łączną sumę 2000 zł, a na pilny załadunek nie pojechał tak czy inaczej. Funkcjonariusze nałożyli na niego zakaz jazdy, który obowiązywał do czasu odbycia prawidłowego dziennego odpoczynku. Opisane powyżej kary można traktować jako "ostrzegawcze". Działania tego typu mogą się bowiem zakończyć cofnięciem uprawnień transportowych.