Warszawa. Późne godziny wieczorne. Wyjątkowo spokojny jak na stolicę ruch. Przed skrzyżowaniem na czerwonym świetle zatrzymuje się nie najmłodszy już Mercedes. Pasażer otwiera drzwi i stawia na jezdni... butelkę po piwie. Wydaje się to abstrakcyjne, ale jednak to prawda.
Trudno nam opisać skalę bezmyślności, bezczelności i zwyczajnego prostactwa pasażera Mercedesa. Ciekawe czy na swoim podjeździe też rozrzuca szklane butelki. Ale cóż zrobić – myśli, że jeździ Mercedesem i mu wszystko wolno. Jedyne co nam pozostaje, to współczuć niektórym braku mózgu, a innym przytoczyć stwierdzenie, że może jeden wyrzucony papierek to nic takiego. Ale pomyślcie co będzie, jeśli zrobi tak milion osób.