Agresja na drodze to problem, który nie jest dla polskich kierowców nowy, ale jego skalę ujawniły coraz bardziej popularne wideorejestratory. Kanały, które w popularnych serwisach udostępniają nagrania od kierowców pojawiają się jak grzyby po deszczu, a największe z nich ogląda setki tysięcy użytkowników miesięcznie. Jak donosi "Rzeczpospolita", do sejmowej Komisji do spraw Petycji wpłynęło pismo, którego autorzy wnoszą o zmiany w ustawie Prawo o ruchu drogowym.
Sprawdź: Burak z Audi wyskoczył z pretensjami. Wszystko poszło nie po jego myśli [WIDEO]
Wedle nowych przepisów, utrata prawa jazdy groziłaby kierowcom, którzy zachowują się wyjątkowo agresywnie, zajeżdżają drogę lub z premedytacją utrudniają innym jazdę. W piśmie wyszczególniono trzy sytuacje - umyślne zajechanie drogi innemu pojazdowi tak, by jego kierowca zmuszony był do gwałtownego zatrzymania lub hamowania (tzw. "brake check"); zatrzymanie i opuszczenie pojazdu przez kierującego nim lub jego pasażerów z zamiarem znieważenia lub naruszenia nietykalności cielesnej kierującego innym pojazdem lub jego pasażerów (popularne "wysiąść do ciebie?") oraz uszkodzenie pojazdu innego uczestnika ruchu drogowego lub celowe, złośliwe uniemożliwienie kontynuowania mu dalszej jazdy (skopanie auta, uderzanie pięścią w maskę, stawanie na drodze).
Podobne prawo funkcjonuje w innych krajach
Jak pisze "Rzeczpospolita", autorzy petycji za przykład podają właśnie nagrania z wideorejestratorów, zamieszczane m.in. przez kanał "Stop Cham" w serwisie YouTube. Trudno nie zgodzić się ze słusznością tych przepisów - chyba każdy kierowca spotkał się z przejawami agresji na drodze, a niektórzy kierowcy po prostu nie potrafią trzymać nerwów na wodzy. Takie regulacje istnieją również w innych krajach. Pojęcie "road rage", a więc w luźnym tłumaczeniu "drogowej awantury" nie jest obce prawu m.in. w USA czy w Anglii.
Choć trudno jest wymusić określone zachowania ustawami i rozporządzeniami, troska o kulturę na drodze powinna być wyrażona w przepisach. Być może groźba dotkliwych sankcji sprawiłaby, że niektórzy pomyśleliby dwa razy, zanim wysiądą z samochodu w wyniku drogowego nieporozumienia.