Niestety, pierwszy z pomysłów Premiera Tuska okazał się mieć kilka wad. Przede wszystkim, koszt alkomatu, którego wskazania można uznać za wiarygodne to duży wydatek, bo w okolicach 500 złotych. W dodatku aby pomiary były dokładne, należy regularnie kalibrować urządzenie, co dodatkowo podnosi koszty. Ponadto, takie rozwiązanie nie zadziała w przypadku najbardziej niebezpiecznych kierowców, czyli tych, którzy wsiadają za kółko mimo świadomości o swoim nietrzeźwym stanie.
Przeczytaj też: Jak oszukać alkomat, czy można to zrobić, jakie są sposoby
W obliczu krytyki ze strony opinii publicznej, a nawet samej Policji, postanowiono zaproponować alternatywę dla wcześniejszego pomysłu. Już wkrótce w niektórych pojazdach obowiązkiem mogą być tak zwane alkolocki, które uniemożliwią osobie nietrzeźwej uruchomienie pojazdu. Urządzenia miałyby zostać zainstalowane już wkrótce w autobusach, tramwajach, autokarach, a także w samochodach osób, które były wcześniej karane za jazdę pod wpływem alkoholu.
Oprócz tego, rząd zaproponował nowy wymiar sankcji za jazdę po pijanemu. Obecnie kara za nietrzeźwość za kierownicą wynosi od 3 do maksymalnie 10 lat, okres ten ma zostać wydłużony do 15 lat. Dodatkowo kara finansowa będzie wynosić co najmniej 5 tysięcy złotych. Wyrok skazujący miałby być ogłaszany publicznie. Osoby, które zostaną przyłapane pod wpływem alkoholu po raz drugi, stracą prawo jazdy na okres od 5 do 15 lat i zapłacą karę co najmniej 10 tysięcy złotych.