Jak zauważyła "Gazeta Wyborcza", niemalże każde nowe auto oferowane na rynku europejskim w tym także polskim posiada wbudowaną tak zwaną czarną skrzynkę. Informacja o istnieniu takiego urządzanie nie jest żądną tajemnicą. Fakt ten potwierdzają także przedstawiciele różnych marek obecnych na polskim rynku.
Podobnie jak w przypadku samolotu również w samochodzie czarna skrzynka ma za zadanie zbieranie i zapisywanie informacji dotyczących m.in. prędkości samochodu, siły hamowania, stopnia skrętu kół, zapiętych pasów oraz stanu airbagów. Dane te są zapisywane na specjalnym nośniku i możliwe do sczytania przez standardowe złącze OBDII przy użyciu specjalistycznego i bardzo drogiego zarazem oprogramowania.
Czytaj: Filtr cząstek stałych trafi do silników aut Grupy Volkswagen
Jeśli jesteście mocno zdziwieni informacjami jakie właśnie czytacie to informujemy, że pierwsze samochodowe czarne skrzynki były montowane już w 1994 roku w amerykańskich autach marek Cadillac, Buick, Pontiac oraz Chevrolet. Dane, których dostarczały pozwalały firmom ubezpieczeniowym oraz w skrajnych przypadkach sądom poznawać przyczynę danego wypadku drogowego. Informacje te okazały się na tyle cenne, że od 2014 roku każde nowe auto sprzedawane w Ameryce musi posiadać rejestrator danych potocznie zwany czarną skrzynką.
Osoby uczulone na punkcie inwigilacji spieszymy poinformować że aby legalnie odczytać dane zapisane w czarnych skrzynkach, w USA wymagana jest zgoda właściciela lub nakaz sądowy. Polskie prawo nie reguluje dokładnie tych kwestii Na ciekawy pomysł jawnego wykorzystania czarnych skrzynek wpadło pewne towarzystwo ubezpieczeniowe w Wielkiej Brytanii. W zamian za wyposażenie auta w śledzący moduł GPS kierowca, który się na to godził otrzymywał zniżki w ubezpieczalni. Z takiej promocji skorzystało wielu brytyjskich użytkowników dróg.
Zobacz też: Anioł Stróż w aucie - dzięki niemu nie zaśniesz za kółkiem
"Gazeta Wyborcza" informuje też, że montowane w pojeździe rejestratory danych mogą zaszkodzić samym producentom. Śmierć 20-latka z Wirginii, który kierował w 2014 roku Pontiackiem G5 zakończyła się pozwem zbiorowym przeciwko General Motors oraz akcją serwisową obejmującą wymianę stacyjek w 2,5 milionie aut. Dane o wadliwie działającej stacyjce zaczerpnięto oczywiście z czarnej skrzynki.
Póki co czarne skrzyni w naszym kraju nie są tematem pierwszych stron gazet. Producenci nie chwalą się głośno tym rozwiązaniem, a policja oraz towarzystwa ubezpieczeniowe nie korzystają z danych zapisanych na rejestratorach. Być może wkrótce się to zmieni. Pytanie tylko czy dzięki takiemu rozwiązaniu wzrośnie bezpieczeństwo na drogach?