Czołowi producenci sypią nowymi hybrydami jak z rękawa. No, może poza Toyotą, która pod tym względem wyprzedziła trochę swoje czasy. Elektryfikacja stała się jednak bardzo powszechna i w niektórych przypadkach daje więcej korzyści niż jedynie spełnienie unijnych norm emisji. Hybrydy często gwarantują świetne osiągi i pozwalają zaoszczędzić na stacji paliw.
Sprawdź: Najtańsze nowe hybrydy na polskim rynku. TOP 10 modeli | CENA, SILNIK, WERSJA, WYPOSAŻENIE
Jednym z rodzajów hybrydowych samochodów są hybrydy typu plug-in. W skrócie, łączą one zalety auta elektrycznego z zaletami auta napędzanego tradycyjnym silnikiem spalinowym. Zazwyczaj około 50 km możemy pokonać wyłącznie na prądzie, a później korzystać z napędu spalinowego. Tyle teorii, a jak sprawdza się takie rozwiązanie w praktyce?
Taki rodzaj napędu hybrydowego nabiera sensu, gdy regularnie podłączamy samochód do gniazdka i mamy gdzie go ładować. Korzystanie z ładowarki i "tankowanie" prądu zapewni całkiem rozsądne zużycie paliwa, które w codziennej jeździe nie powinno przekroczyć 1 do 2 l/100 km, jeśli nie przekraczacie dziennie około 50 km. Sytuacja zmienia się, gdy korzystamy z hybrydy plug-in jak ze zwykłego samochodu spalinowego - a tak właśnie robi większość kierowców.
Pisaliśmy: Volkswagen Passat GTE Limousine - TEST, OPINIA. Elektryfikacja w imię osiągów?
Jak wykazały badania, mało kto zaprząta sobie głowę ładowaniem hybryd plug-in. W krajach Europy Zachodniej są one często wybierane z uwagi na ulgi podatkowe i dopłaty, a ich późniejsza eksploatacja nie ma zbyt wiele wspólnego z założeniami inżynierów.
Czy warto decydować się na hybrydę plug-in, jeśli nie mamy zamiaru lub możliwości jej naładować?
Odpowiedź brzmi klasyczne "to zależy". W przypadku tego problemu, zależy to przede wszystkim od konkretnego modelu i marki. Są plug-iny, które po rozładowaniu baterii wciąż pozostają ekonomiczne i jeżdżą jak typowa hybryda. Są też takie, które desperacko próbują ładować pusty akumulator i zaczynają zużywać zbyt duże ilości paliwa.
W redakcyjnych testach sprawdziliśmy już szereg hybryd plug-in. Mimo rozładowanych akumulatorów, stosunkowo ekonomiczne pozostawały Volkswagen Passat GTE czy Skoda Superb iV. Nieźle w trybie "standardowej" hybrydy radziły sobie również nowe SUV-y koncernu PSA - DS 7 Crossback E-Tense czy Peugeot 3008. Z drugiej strony mamy np. BMW 225xe Active Tourer, które pozbawione zmagazynowanej energii zużywało tyle paliwa co zwykły "benzyniak" lub Volvo S60 T8 Polestar Engineered, które na rozładowanym akumulatorze "paliło" około 10 l/100 km w mieście.
Hybrydy typu plug-in są coraz bardziej dopracowane, dlatego warto mieć na oku rozwój tej technologii. Niektóre modele już dziś są warte uwagi i mają sens nawet przy założeniu, że nie będziemy ich regularnie ładować. Póki co nie do przeskoczenia jest jednak wysokie zużycie paliwa w trasie. Wyposażone w ciężkie akumulatory auta hybrydowe bez problemu pojadą w daleką podróż, ale bardziej odpowiada im miejski cykl jazdy.
Wkrótce może się okazać, że nie mamy wyboru i hybrydy tego typu będą jedynym wyborem dla osób, które potrzebują lepszych osiągów. Już teraz topowe wersje silnikowe wielu modeli są właśnie hybrydami plug-in.