Moda na kamery w samochodach przybyła do nas ze wschodu. W Rosji taka kamera jest często dowodem przy dochodzeniu odszkodowania. W Polsce również staje się to coraz popularniejsze. Na polskich jezdniach również dochodzi do spornych sytuacji, a nagranie z takiego wideorejestratora może uchronić nas przed niesłusznymi konsekwencjami. Czasami takie urządzenia służą jednak do rejestrowania łamania przepisów przez innych kierowców.
Projekcjami dokumentującymi wykroczenia zajmują się specjalne komórki powołane w Komendach Wojewódzkich Policji. Tam docierają przesyłki od obywateli, którzy coraz częściej przesyłają nagrania. Jak udało się ustalić "Dziennikowi Gazecie Prawnej" w kilka miesięcy wpłynęło ponad 2700 "donosów". Najczęściej one dotyczą drobnych przewinień za nieprawidłowe parkowanie czy utrudnianie ruchu. Według zapewnień funkcjonariuszy wszystkie nagrania są weryfikowane. Zauważony został też trend, iż nagrywający często sami łamią przepisy stwarzając zagrożenie.
Przeczytaj też: Wideorejestratory hitem sprzedaży w Polsce. Przydają się na drodze?
Jak się ma do tego polskie prawo? Tutaj zaczynają się przysłowiowe "schody", ponieważ tak naprawdę nie ma żadnych konkretnych regulacji prawnych określających formę traktowania tego typu przepisów. Różne interpretacje również padają w kwestii ochrony danych osobowych. Ponieważ również tutaj nie jest dokładnie określone czy pojazd z widocznymi numerami rejestracyjnymi jest przetwarzaniem danych osobowych.
Czy warto nagrywać inne pojazdy? Naszym zdaniem warto. Jeśli ktoś jeździ rozsądnie i chce mieć ewentualny dowód w sprawie powinien nagrywać, ponieważ nakładanie ewentualnych kar na kierowców ewidentnie łamiących przepisy, może wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa na drogach.