W stolicy kończy się eldorado fotoradarów, które kierowcy nazywali maszynkami do wyłudzania pieniędzy. Nic dziwnego. Skrzynki straży miejskiej tylko w ubiegłym roku zarejestrowały wykroczenia kierowców na kwotę 27 milionów 322 tysięcy 900 złotych! Teraz znikną. - Będziemy je rozbierać od 1 stycznia 2016 roku - mówi "Super Expressowi" Monika Niżniak (38 l.), rzeczniczka warszawskiej straży miejskiej. Chodzi o ponad 50 urządzeń w 17 lokalizacjach, m.in. na Wisłostradzie, Ostrobramskiej czy na Grójeckiej. To efekt ustawy, którą przegłosowano jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu, a którą podpisał prezydent Andrzej Duda (43 l.).
Zobacz: Odcinkowy pomiar prędkości - mandaty jeszcze w tym roku!
Miastu, które jest właścicielem skrzynek, nie udało się dojść do porozumienia z Głównym Inspektoratem Transportu Drogowego, który od Nowego Roku ma przejąć kontrolę prędkości w miastach. Jak deklarował na łamach "Super Expressu" wiceprezydent Jarosław Jóźwiak, urządzenia ze stolicy mogą trafić np. na Litwę.
To, że urządzenia straży miejskiej znikną, nie oznacza, że Warszawa będzie miastem wolnym od fotoradarów. Zostaną tylko te, którymi zawiaduje GITD. - Nasze urządzenia stoją przy ulicach: Pułkowej, Pileckiego, Rosochatej i w alei Stanów Zjednoczonych - mówi Łukasz Majchrzak z Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym GITD.
Nie będzie to jedyna broń urzędników. Do końca roku na Mazowszu uruchomiona zostanie odcinkowa kontrola prędkości. Kamery będą rejestrować czas przejazdu danym odcinkiem drogi i wyliczą średnią prędkość. Jej przekroczenie skończy się mandatem. Takie urządzenia do końca roku będą działać w Sochaczewie, Zakręcie, Kołbieli, Strachówce, Karniewie, Szymakach, Pawłowie i Rybitwach-Polesiu.
.
