Od ponad tygodnia tysiące kierowców klną na czym świat stoi, próbując objechać zamknięty plac Wileński i most Śląsko-Dąbrowski. Jedni grzęzną w gigantycznych korkach, inni zdesperowani próbują przemknąć przez zamkniętą przeprawę. I słono za to płacą, bo od bladego świtu do wieczora mostu pilnują strażnicy miejscy. Ich patrole, między innymi przy ul. Sierakowskiego na wysokości zoo, ustawione są tak, że kierowcy, którzy zwyczajnie przegapili tabliczki informujące o zakazie, nie mają już szans zawrócić.
Efekty widać w rekordowych statystykach. Przez tydzień strażnicy miejscy ukarali mandatami aż 1444 kierowców! I to niemałymi, bo sięgającymi nawet 500 zł i idącymi w parze z przyznaniem 5 punktów karnych za złamanie zakazu. Kierowcy nie kryją złości.
Kto może jeździć po moście Śląsko-Dąbrowskim
Wściekłość kierowców jest tym większa, że na ich oczach przez zamknięty most przejeżdżają rzesze urzędników. Wystarczy wyłożona za szybą plakietka, jedno machnięcie legitymacją i... droga wolna. Zakaz nie obowiązuje bowiem komunikacji zbiorowej, pojazdów uprzywilejowanych, jednośladów oraz... służb miejskich. A co tak naprawdę znaczy służb miejskich? Również urzędników, którzy niczym święte krowy w służbowych autach omijają Trasą W-Z korki na objazdach.
- To między innymi samochody wykonawcy, ZOM, ZDM, ZTM, MPO oraz służbowe auta urzędu miasta - wyjaśnia Adam Sobieraj, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich. Reporter "Super Expressu" przyłapał jednak kierowcę z przepustką jednego z ministerstw, który też został puszczony przez strażników. No cóż, jak widać nie wszyscy muszą stać w korkach...