O pierwszych krokach w przypadku zwykłej stłuczki pisaliśmy tutaj, jednak karambol to wydarzenie zupełnie innej wagi. Niedawne sytuacje wskazują, że przyczyną gigantycznych wypadków jest mgła i ograniczona widoczność. Dlatego też podczas trudnych warunków nie warto szarżować. Jeśli już wjechaliśmy w inny pojazd, trzeba podjąć zdecydowane kroki by nie doszło do tragedii.
Zobacz też: Pijana 19-latka bez prawa jazdy rozbiła Lexusa
Logicznym rozwiązaniem byłoby jak najszybsze usunięcie pojazdu z drogi, jednak w przypadku poważnego zdarzenia drogowego może być to utrudnione. Krok pierwszy – wyłączamy silnik i włączamy światła awaryjne. Jednostka napędowa nie może pracować, bowiem mogło dojść do wycieku płynów i prosimy się o tragedię. Światła mają dać znać innych użytkownikom drogi o wyjątkowej sytuacji.
Pozostanie w pojeździe może wydawać się niezłym pomysłem, ale to jedna z najgorszych rzeczy jakie możemy zrobić – ktoś przecież może w niego wjechać z dużym impetem. Jeszcze gorzej, gdy będzie to rozpędzony TIR. Wtedy nie mamy żadnych szans.
Pisaliśmy o: Toyota Land Cruiser pochłonięta przez rzekę!
Najlepiej... oddalić się od auta. Warto zadbać też o swoją widoczność. Kamizelka nie jest obowiązkowym wyposażeniem pojazdu, ale warto w nią zainwestować. Udajemy się za barierki, lub jeśli jest to niemożliwe, na czoło karambolu. Od razu dzwonimy pod numer 112 podając numer słupka na poboczu (wyznacza on numer drogi, jej kilometr i ułatwia nawigację np. policji).
Gdy jednak nie wjedziemy w samochód poprzedzający, należy zostawić auto na poboczu z włączonymi światłami awaryjnymi. Staramy się pozostawić środek drogi dla służb medycznych. To tzw. tunel bezpieczeństwa. Pod żadnym pozorem nie można nim poruszać się w przeciwną stronę, szukając alternatywnej drogi dla zakorkowanej trasy.
Wideo: Pomylił gaz z hamulcem i wbił się w autobus!
Gdy już zabezpieczyliśmy auto, staramy się nieść pomoc osobom poszkodowanym. Jeśli mamy na to czas, odłączamy akumulatory (jeśli nie są uszkodzone) by nie dopuścić do pożaru. Zachowajmy szczególną ostrożność – baterie mają w sobie żrący kwas! Ewentualne pożary staramy się pokonać gaśnicą, jednak musimy liczyć się z jej małymi możliwościami. Nie otwieramy maski, gdy w komorze silnika zauważyliśmy ogień! Dostanie się tam więcej powietrza i może dojść do podmuchu płomieni w naszą stronę. Można salwować się aplikacją środka gaśniczego przez nadkole czy też odbezpieczoną maskę.
Bądź na bieżąco z motoryzacją. Polub nas na Facebooku
/źródło wideo: x-news/