Z badań przeprowadzonych przez TNS Polska na zlecenie Fundacji PZU wynika, że aż 65 proc. pasażerów uważa, że zwracanie uwagi kierowcy na niebezpieczną jazdę przynosi skutek. Warto więc reagować, gdy kierowca łamie przepisy, wsiada za kierownicę pod wpływem alkoholu, rozmawia przez komórkę bez systemu głośnomówiącego czy szuka czegoś w schowku podczas jazdy. Czy jednak my, pasażerowie, reagujemy na takie niebezpieczne zachowania? Aż 73 proc. kierowców twierdzi, że nie. Musimy więc zacząć to robić.
Poproś z miłością
Jak zwrócić uwagę kierowcy, by osiągnąć pożądany skutek? Krzyk, złość, nagana, pouczanie – to nic nie da! Musimy łagodnie poprosić. - Trzeba podkreślić wyjątkowość osoby, do której się zwracamy. Poprośmy czule, użyjmy słowa "kocham" – radzi Andrzej Markowski, psycholog ruchu drogowego.
Sprawdź też: Pijanego kierowcy nie chroni ubezpieczenie OC. Wiedziałeś?
I właśnie to słowo "kocham" Fundacja PZU wykorzystała w swojej kampanii. Wydrukowanych zostało dwa miliony serduszek, które można wieszać w samochodach. Jedna strona serduszka zajęta jest przez hasło kampanii "Kochasz? Powiedz STOP wariatom drogowym". Druga strona czeka na to, co tam z miłością wpiszemy np. "Tatusiu, jedź ostrożnie! Kocham Cię, Ala" albo "Szalejesz na drodze – śpisz na podłodze. Kocham! Jedź wolniej".
Takie serduszko będzie można dostać na stacji benzynowej, przy wjeździe na autostradę, podczas kontroli drogowej, w szkole, w prasie itd.
Jeździsz niebezpiecznie? Jesteś wariatem!
Kogo Fundacja PZU nazywa wariatem drogowym? Czy chodzi tylko o szaleńców urządzających szaleńcze rajdy po ulicach miast? - Wariat drogowy to nie tylko kierowca, który nagminnie łamie przepisy czy jeździ z nadmierna prędkością. To każdy, kto nie zapina pasów bezpieczeństwa czy w nieodpowiedni sposób korzysta z telefonu podczas jazdy. Wierzę, że możemy ich przekonać do zmiany niebezpiecznych nawyków – mówi Bogdan Benczak, prezes Fundacji PZU.