Obecnie państwowy egzamin na prawo jazdy wyglądał tak, że po sprawdzeniu podstawowej wiedzy z zakresu budowy i działania pojazdu, osoba ubiegająca się o uprawnienia miała do wykonania kilka podstawowych manewrów na zamkniętym placu w kontrolowanych i bezpiecznych warunkach. Niestety ponad 65 proc. osób egzaminowanych nie potrafiło poradzić sobie ze stojącymi przed nimi zadaniami na placu manewrowym. M.in. chęć poprawienia zdawalności egzaminów to argument przemawiający za tym, żeby cały egzamin przenieść do miasta.
Zobacz też: Obowiązkowa karta rowerowa i odebranie przywilejów rowerzystom - nowe plany rządu
Kilka lat temu część manewrów przeniesiono do miasta, np. parkowanie prostopadłe i równoległe. Teraz trwają rozważania na temat całkowitej rezygnacji z części egzaminu odbywającej się na placu manewrowym, a całości egzaminu miałaby się odbywać w mieście.
Zwolennicy tego rozwiązania wskazują, że znacznie obniży to koszty działalności WORD-ów, ale najprawdopodobniej nie będą one chciały przyjąć takiego rozwiązania, ponieważ ośrodki te zarabiają na powtórnych egzaminach.
Właściciele szkół jazdy uważają, że osoba podchodząca do egzaminu państwowego ukończyła kurs nauki jazdy i zaliczyła egzamin wewnętrzny, więc jest dobrze przygotowana do egzaminy, natomiast zdawalność egzaminu państwowego na poziomie 35% nie jest potwierdzeniem tego stanowiska.
Czytaj: Wojna w GITD. Zaangażowana prokuratura, NIK i CBA
Zwolennicy rezygnacji z części egzaminu na placu manewrowym zarzucają też, że nie ma sensu sprawdzać umiejętności w sztucznych warunkach, natomiast przeciwnicy odpowiadają, że jeśli ktoś nie radzi sobie z manewrem powtarzanym wielokrotnie na kursie, to niebezpiecznie jest wypuszczać go do miasta, gdzie może stworzyć zagrożenie.
W jednej sprawie wszystkie środowiska związane z kursami i egzaminami na prawo jazdy są zgodne. Chodzi o to, że modyfikacje w przepisach dotyczących praw jazdy są wprowadzane zbyt często i wywołują niepotrzebne zamieszanie.