Kiedy część ograniczeń w kwestii poruszania się w przestrzeni publicznej zostało zniesionych, służby odnotowały, że wielu obywateli wciąż nadmiernie lekceważy obowiązujące nakazy. Polacy najwidoczniej zapomnieli, że obowiązek zakrywania ust i nosa dotyczy każdej osoby korzystającej z publicznych środków transportu (autobusie, tramwaju, taksówce czy samolocie i statku) oraz w każdym samochodzie, którym nie podróżują osoby zamieszkujące we wspólnym gospodarstwie domowym.
Zobacz również: Rząd zapowiada 10 RAZY WYŻSZE mandaty! Zapłacimy nawet 5000 zł - zmiany w taryfikatorze 2020
Błahe podejście do epidemii szybko dało się we znaki, bo liczba zachorowań błyskawicznie wzrosła. W związku z tym funkcjonariusze w wielu miastach rozpoczęli nasilone działania kontrolne. Jak informuje serwis Polsat News, policjanci działający w komunikacji miejskiej i sklepach nałożyli ponad 13 tys. mandatów, zaś w 42 tys. przypadków poprzestali na pouczeniu.
Jedynym miejscem, w którym swobodnie możemy poruszać się bez zasłoniętych ust oraz nosa jest przestrzeń publiczna. Warunkiem jest natomiast zachowanie co najmniej 2-metrowego dystansu od innych. Oznacza to, że maseczki nie trzeba nosić na ulicach, parkingach czy chodnikach, a także w parku czy podczas tankowania auta. Warto jednak pamiętać, że w sklepach wciąż obowiązuje nakaz zakrywania jamy ustnej i nosa.
Warto wiedzieć: Kiedy dziecko może jeździć bez fotelika samochodowego? Aktualne zasady, jaki mandat za brak fotelika
W sytuacji, w której funkcjonariusz policji zatrzyma nas bez maseczki, spotkanie z mundurowym może się skończyć mandatem w wysokości 500 zł. W przypadku poważnych uchybień mundurowy może również sporządzić wniosek do sanepidu, który z kolei może nałożyć na nas karę 30 tys. złotych.